Wywiad z Jarkiem Kryczykiem – pomysłodawcą rozwiązań do DESW

Programista, perfekcjonista i majsterkowicz. Człowiek z pasją, który połączył swoje predyspozycje oraz zamiłowanie do Dawnych Europejskich Sztuk Walki i zaczął na własną rękę projektować rynsztunek szermierczy. Oto przepis: jak od kuźni w ogrodowej altance dojść do wyrobu profesjonalnych rękawic. 😉

 

 

Jak zaczęła się Twoja przygoda z tworzeniem sprzętu szermierczego?

Zaczęło się w podstawówce. Inspirowałem się bajkami, najczęściej japońskimi i bardzo chciałem mieć ekwipunek, taki jaki tam pokazywano, więc sam go robiłem u siebie w garażu. Zawsze lubiłem majsterkować. Mam to po dziadku – potrafiłem siedzieć do czwartej w nocy.

Pierwszą z poważniejszych rzeczy jaką zrobiłem był wielki, dwumetrowy, drewniano-metalowy miecz inspirowany grą “Final Fantasy”. Wyglądał bardziej jak wielkie wiosło, więc jak nim machałem to prawie się przewracałem. Na tej broni się zatrzymałem. Do tworzenia wróciłem w liceum, a zapalnikiem było anime “Berserk”. Po jego obejrzeniu chciałem mieć miecz. Może nie dokładnie taki jak bohater, bo nie byłbym w stanie go udźwignąć. Zainspirowało mnie to do stworzenia improwizowanej kuźni w altance. Kułem podkowy, rozkuwałem takie trzydziestocentymetrowe gwoździe i robiłem coś na kształt sztyletów. Tak wyglądał początek. Pamiętam, że sąsiedzi się na to strasznie denerwowali, ponieważ jak to określali “zatruwałem im życie”. Przeszkadzał im dym i hałas.

Nic mi nie wychodziło na początku i w końcu nic nie zrobiłem – kuźnia była zbyt prowizoryczna, poza tym nie miałem sprzętu. Wszytko sprowadzało się do walenia w rozgrzane mocno śruby w imadle. Przeniosłem więc kuźnię do garażu i na podstawie porad z Internetu udało mi się stworzyć piec z okapem i kominem. Dzięki temu mogłem już porządnie wykuwać i rozkuwać stal. Pracowało się na nim tak efektywnie, że nawet zdarzało mi się zmarnować połowę materiału – tak szybko się przetapiał. Tam pierwszy raz zrobiłem porządny sztylet. Zajęło mi to pół roku. Tak się tym zmęczyłem, że na kolejne pół roku zrobiłem przerwę.

Następnie zrobiłem miecz z drewna oraz z metalu i to chyba wszytko z etapu “liceum”. Służył bardziej do miażdżenia niż do cięcia – w końcu był wykonany z metalowej poręczy, którą rozkułem i dorobiłem rączkę. Wyglądem przypominał trochę miecz Conana. Pamiętam jednak, że koledze udało się ściąć nim sosnę, więc nie był aż tak zły. 😉

Po “Berserku” kolejnym motorem napędowym był Wiedźmin. Grałem w gry, przeczytałem wszystkie książki i chciałem być jak tytułowy bohater. Przez to też wkręciłem się w DESW i dołączyłem do ARMA-PL.

Czemu zacząłeś wymyślać rozwiązania do DESW?

Po pierwsze, dlatego że to co było na rynku, było w tamtym czasie za drogie jak na moją kieszeń, a po drugie nie zawsze spełniało moje oczekiwania. Na przykład rękawice. Chciałem mieć pięciopalczaste, a na rynku dostępne były tylko Comforty. Niestety do transakcji nie doszło. Inne były tylko dwupalczaste, a takie nie interesowały mnie w ogóle. Chciałem czegoś innego. Jak trenowałem sam w lesie to miałem rękawice motorowe z doszytymi blaszkami metalowymi. Byłem do nich przyzwyczajony. Podobało mi się, że mogę w nich mieczem operować tak jak chcę, a dwupalczaste nie dawały tego samego. Z tego się narodził pomysł, że rękawice zrobię sam.

Eksperymentowałem ze styrogumą, ale nie miałem jej utwardzonej i rękawice się nie sprawdzały. Już prawie się poddałem, gdy zobaczyłem, że ludzie przychodzą na treningi ze swoimi rękawicami z materiału, który nazywa się polimorf plastik, czyli taki plastik, który można sobie w domu formować jak plastelinę.

Stwierdziłem, że to fajny pomysł i nawet jeśli nie zrobię tych rękawic, to warto mieć taką rzecz. To idealne dla osób, które same lubią robić rzeczy. Kupiłem ten materiał i powoli nakładałam na rękawice. Miałem małe porażki i sukcesy. Nie miałem skonkretyzowanego pomysłu w głowie – tylko, że rękawica musi być pięciopalczasta. Każdy element wymyślałem na bieżąco. Nadgarstek, palce itd. Próbowałem to jakoś połączyć i złożyć w całość.

Jak przebiega takie wymyślanie?

Kręcisz się z boku na bok, nie możesz zasnąć, wkurzasz się na siebie i wiele razy się denerwujesz.

Odpalasz “Cad’a” i projektujesz, Czy siadasz w warsztacie, bierzesz materiał, patrzysz co ze sobą będzie pasowało?

Przy biurku, ale w warsztacie też były próby. Na początku chciałem te rękawice zrobić z metalu, ale to za wysoki poziom. To nie jest łatwe, aby wyprofilować odpowiednio blachę. Jakikolwiek element z blachy robiłem, to mi nie wychodziło. Jeden palec robiłem kilka dni, a i tak nie wyszło, bo nie zbierał uderzeń od miecza. Czułem je na palcach.

Ten plastik okazał się nowym napędem, bo szybciej można było modyfikować pomysły. Jak coś nie wychodziło, szybko porzucałem myśl i robiłem na nowo, to było dla mnie wybawienie. Miałem myśl, aby zrobić te rękawice tak jak “ProGauntlet”, ale z tego plastiku jak się tworzy to trzeba inaczej projektować, szczególnie do szermierki historycznej. Tu z pomocą przyszedł znów “Berserk” – dużo inspiracji z niego wziąłem. Swoją drogą osoby tworzące grafiki do gier czy animacji mają bardzo dużą wiedzę na temat sprzętu, który tworzą. Widać, że musieli studiować książki i ryciny na te tematy. Więc dokładnie obejrzałem jak na rękawicy Berserka są ustawione palce i zrobiłem tak samo. To była pierwsza rzecz jaką wykonałem do DESW.

A jaka była następna?

Następne były karwasze. Ten “plastik” jest biały, a chciałem mieć wszystko dopasowane kolorystycznie i też chciałem mieć folgowe jak z “Berserka”. Folgowe też dlatego, żeby łatwiej było wymieniać elementy jak się popsują. Do karwasza z jednego bloku trzeba mieć naprawdę duży warsztat, formy dobrze zrobione, a to bez sensu jak robisz to tylko dla siebie. Potem zrobiłem nagolenniki, też tak jak “Berserk” – folgowe w trójkąty.

Później przyszedł projekt, który miałem wcześniej niż rękawice, jeszcze wcześniej niż DESW. Zawsze chciałem mieć miecz na plecach. Patrzyłem w Internecie jak inni ludzie mają to zrobione, ale to mi nie odpowiadało. Znów chciałem być jak Gerald z Rivii, a on bez problemu wyciągał miecz zza pleców i wkładał go z powrotem. Ja nie chciałem się mocować z jakąś pochwą. Inspiracja przyszła z gry Wiedźmin. Designerzy idealnie zrobili uprząż, natomiast uchwyt musiałem wymyślić sam.

Z których wyrobów jesteś szczególnie zadowolony, a które nie spełniają twoich oczekiwań?

Nigdy nie jestem do końca zadowolony z tego, co zrobiłem. Moim przekleństwem jest bycie perfekcjonistą. Tak naprawdę jak coś zrobię, to na początku jestem zadowolony, a później już nie, mimo tego, że ludziom się podoba. Z rzeczy, która mi się najbardziej podoba jest ten wieszak na plecy, bo działa i spełnia 90% moich oczekiwań. Dzięki niemu można poczuć się jak Wiedźmin. 😉

Ile czasu zajmuje proces od pomysłu do gotowego projektu?

Nie ma z góry założonego czasu. To zależy od skomplikowania sprzętu, od tego czy jest to w pełni mój pomysł. Lewak na przykład zajął mi 3-4 miesiące pracy weekendowej, ale nóż to zajmuje mi miesiąc. Przy projektach wymyślanych samodzielnie jest inaczej i wtedy jest to nieokreślone. Pierwszą rękawicę robiłem 4 miesiące. Drugą, i to już ulepszoną, 2 tygodnie, bo już wiedziałem co robiłem wcześniej źle i wiedziałem, co poprawić.

Dużo kosztuje taka zabawa?

Kuźnia tak. Węgiel kosztuje za 20 kg ok. 40-50 zł. Na początku kamiennym paliłem, bo jest tańszy, ale kopci strasznie i jest szkodliwy. Dlatego sąsiadom to przeszkadzało. Węgiel drzewny jest jeszcze droższy, chociaż taniej można dostać w dyskontach jak jest sezon grillowy. Ja nie robię zapasów, bo kuźnia potrafi pół roku stać zimna. Dla przykładu, żeby przetopić coś to potrzebuję przynajmniej 3-4 kg, czyli jakieś 15 zł.

Sprzęt jest drogi. Szlifierkę taśmową musiałem kupić. Nawet taką nie najlepszej jakości to jest koszt minimum 500 zł. Piec hutniczy na szczęście nie był taki drogi, bo wyniósł mnie ok. 100 zł. Mosiądz w nim przetopię, ale stali już nie. Jest za mały. A przy małym sprzęcie potrzeba większej mocy, czyli więcej pieniędzy. Niestety tak jest, kiedy nie robi się tego hurtowo.

Który projekt był dla Ciebie najtrudniejszy do tej pory?

Najtrudniejsze dla mnie były rękawice jak do tej pory. Nie wiedziałem jak je zrobić. Jak opracowałem jakiś element, to nie wiedziałem co dalej, na przykład jak to zamontować. Jak robisz miecz, to wiesz jak go zrobić. Musi się nie złamać i być funkcjonalny. Jedynie trzeba mieć cierpliwość, bo stal się długo obrabia. Jeśli chodzi o tworzenie rękawic to jest jednak trudny temat, bo jest dużo zależności, a po wielu porażkach trzeba się podnieść.

Jakie projekty masz jeszcze w planach?

Projektów to jest dużo. Jak odstawiam jeden, to zaczynam drugi. Właśnie to jest mój problem. Czasami jest tak, że albo nie mam paliwa, bo chwilowo sobie nie kupiłem jakiegoś węgla, albo nie mam sprzętu. Zaczynam coś, stwierdzam, że nie mam sprzętu i zaczynam coś innego.

A w tych planach jest miecz dwuręczny “Berserka”, kolejny to miecze bohatera “Drizzt’a”, zrobienie rękawicy takiej jak Comfort, a to będzie trwało. Ostrza Assasyna chciałbym dokończyć, żeby wyglądały jak jeden do jednego. To jest trudniejsze zadanie, bo muszę formy zrobić i odlać je. Sam mechanizm zrobiłem i wiem jak ma funkcjonować.

Dużo tego. Co noc jak nie mogę zasnąć, to coś nowego wymyślam, na pewno wiedźmińskie miecze. Jeden chciałbym zrobić, z gry jedynki, z kolcami na jelcu i głową wilka na głowicy, a to już trudna robota. Mam też pomysł na sztylet, który ma rękojeść tak jak lewak chroniącą palce.

Więcej nie pamiętam, jak nad czymś pracuje to innych nie pamiętam. Mam taki notes i w nim robię swoje projekty. Czasami wracam do niego po pół roku i dopiero mi się przypomina, co mam jeszcze zrobić. Tam mam rozrysowane wszystko, co i jak. Mam tam też “upgrady” narysowane do swojej kuźni. Jak nie mam narzędzi, wymyślam jak to zrobić. Na przykład do miecza wielkiego będę musiał szlifierkę i kamień przerobić, żeby zrobić zbocze.

Czyli projektujesz też narzędzia?

Tak, projektuję też narzędzia. Jak mam nietypowy projekt jak ten wielki miecz to muszę też zrobić odpowiednie narzędzia do tego. Raz zrobiłem sobie gilotynę do wybijania zbrocza. Niestety trochę krzywo robiła, więc jej nie używam.

Masz jakieś anegdotki dotyczące swojej pracy?

W mojej pierwszej kuźni używałem grilla jako pieca, imadła jako kowadła, a moim tworzywem do pracy były rozgrzane śruby. Teraz używam takich starych odkurzaczy z lat 70-80 zamiast miechu. Są najlepsze jako dmuchawy i przede wszystkim starczają do prac.

 

Dziękujemy Ci bardzo za rozmowę i życzymy powodzenia w realizacji Twoich projektów.

 

Rozmawiali:

Konrad Świderek
Karolina Bielawska

 

Dodaj komentarz